Home » Aktualności » Uczniowie kl. I TMA w Bieszczadach

Uczniowie kl. I TMA w Bieszczadach

13 czerwca uczniowie kl. I TMA wraz z wychowawczynią – p. prof. Moniką Semaniuk oraz p. prof. Edytą Sidor i p. prof. Ryszardem Gawłem pojechali na czterodniową wycieczkę w Bieszczady. Sama podróż, mimo że należało pokonać kilkaset kilometrów, okazała się przyjemna, bo odbyła luksusowym, nowym autokarem dla VIP-ów marki Mercedes. A co uczestników wycieczki szczególnie zainteresowało już na miejscu? Hmm… Piękna pogoda, dobre nastroje sprzyjały spływowi po Sanie. Ależ wszyscy mieli frajdę! Spływ trwał 2 godziny. A trzeba wiedzieć, że San nie jest łatwą do przepłynięcia rzeką. Niebezpieczne dno kryje wiele mielizn, które gwałtownie przechodzą w nawet 9-metrowe głębokości. Uczniowie wraz z opiekunami wiosłowali nieprzerwanie tak synchronicznie, że okazało się, iż żadna wcześniej wycieczka nie pokonała w dwie godziny tak długiego odcinka. Ratownik w uznaniem bił brawo!

Ale spływ Sanem to nie była jedyna atrakcja. Niczym przedstawimy kolejną, najpierw krótki opis. Otóż… najwyższe partie Bieszczad pokryte są typowymi połoninami, czyli zbiorowiskami muraw alpejskich i subalpejskich wykształconymi ponad górną granicą lasu. Poniżej 1050 m znajdują się lasy bukowe, które najlepiej zachowały się w dolinie Tworylczyka. Z połonin roztaczają się rozległe widoki i znajduje się tu najwyżej położone bieszczadzkie schronisko: „Chatka Puchatka” (1228 m n.p.m.), usytuowane tuż pod Hasiakową Skałą. I właśnie m.in. ono stało się celem wyprawy uczniów klasy I TMA. Kiedy tylko weszli na szlak odkryty, ich oczom ukazała się urokliwa panorama Bieszczad, która zapierała dech w piersiach.

Uczniowie w czasie czterodniowej wycieczki zwiedzili też zaporę w Myczkowcach, przechodzili przez bród Sanu –  temperatura wody oscylowała w granicach 4-50C, spędzali czas przy ognisku, grali w siatkówkę, ale i uczestniczyli w lekcjach j. polskiego i matematyki. Pan prof. R. Gaweł natomiast, na życzenie uczniów, poprowadził wykład z zakresu przedmiotów zawodowych. A wszystko dopełnione było przepysznym jedzeniem z produktów regionalnych. Właściciel ośrodka i kucharki doskonale potrafią rozpieszczać podniebienia!

 Żal było wracać. Oj żal! Dobrze, że tak niewiele dni pozostało do wakacji. Oby były równie udane, jak bieszczadzka przygoda!

Tekst – E. Sidor, fot. – R. Gaweł

Skip to content